Czy może czarny humor?

 

Nazywanie węgla „czarnym złotem” powoli staje się przejawem czarnego humoru. Strata netto na każdej wydobytej tonie surowca w 2015 r. wyniosła średnio ok. 32 zł.

 

Dane katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu dotyczące węgla kamiennego są dość pesymistyczne a liczby są bezwzględne. Choć udało się zmniejszyć zapasy niesprzedanego węgla z 8,4 mln ton na koniec 2014 r. do poniżej 6 mln ton na koniec 2015 r., to wcale nie znaczy, że sytuacja branży jest lepsza. Przeciwnie. ARP prognozuje, że strata netto górnictwa węgla kamiennego za 2015 r. będzie porównywalna do tej z 2014 r. i wyniesie ok. 2,2 mld zł. A to oznacza, że przy wydobyciu rocznym na poziomie ok. 69 mln ton średnia strata netto na każdej tonie paliwa wynosi niemal 32 zł. Ta informacja jest bardzo zbieżna z raportem NIK. Z punktu widzenia czysto ekonomicznego oznacza to, że już gołym okiem widać to, że wydobycie węgla w większości kopalń się nie opłaca.

Piszę „w większości”, bo dane ARP obejmują wszystkie zakłady, a trzeba podkreślić, że np. lubelska Bogdanka fedruje z zyskiem (przez trzy kwartały 2015 r. zarobiła ponad 130 mln zł – ale to i tak niemal o 40 mln zł mniej niż w analogicznym okresie 2014 r.).

 

Lubelska Bogdanka nie jest jedyna, bo wbrew obiegowej opinii także na Śląsku są kopalnie na plusie (w Kompanii Węglowej np. Marcel, w KHW Mysłowice-Wesoła i Wieczorek). Tylko gdy na 30 kopalń w kraju na palcach jednej ręki jesteśmy w stanie zliczyć zyskowne, to oznacza, że strata tych gorszych przekracza 30 zł na tonie (np. Sośnica ok. 100 zł). Za wszystko płaci oczywiście końcowy klient, który węgiel na zimę kupić musi.

Zostaw komentarz